Miśka
Dziewczyna przyleciała do ifryta z dużym kawałkiem lodu trzymanym przez nią w powietrzu. Spojrzała najpierw na ifryta, potem na magazyn papieru. Po chwili opuściła bryłę kładąc ją nieuważnie na podłodze.
- To to sie tak paliło, Nar?
Offline
Nar
- Tak. - Obszedł do okoła papier.
- Ta sterta śmieci. To było podpalenie. Chyba, że w starych magazynkach trzymacie palące się świece. - Chodził po pomieszczeniu, jednak nie było tam nic więcej ciekaweg.
- Maci jakiś pomysł kto to mógł być?
Offline
Miśka
Dziewczyna wzruszyła ramionami. Nie ruszyła jej ta wiadomość, że coś się paliło widocznie.
- Nie mam pojęcia - powiedziała obojętnie. - Mniejsza z tym. Chodź, idziemy. Im prędzej znajdę Ci jakieś zajęcie, tym szybciej będę mogła zająć się soba. No, lecimy.
Offline
Nar
- Chcę Ci spalić klub, a Ty, że Cie to nie obchodzi? Dziwne... - Rozejrzał się ostatni raz i wyszedł z pokoju.-
- Ale skoro tak uważasz chodźmy, nie mój klub. - Wyemitował pod siebie swój wirek i usiadł na nim.
- Prowadź... - Zastanowił się chwile. - Wiesz co? To dziwnie zabrzmi, ale zaprowadź mnie na najwyższe miejsce w okolicy, które znajduje się nie dalej niż 2700 yardów stąd. Zmieniłem plany
Offline
Miśka
- Nie będę inwestować w Twoje chore wymysły! idziemy do burdelu choćbym miała Cie tam sprzedać! - powiedziała lekko poirytowana zamykając z lekkim hukiem drzwi do magazynu.
- I na nogi! Już! Masz mi nie latać, bo wybornie mnie to irytuje.
Odwróciła się na pięcie i zaczęła iśc.
Offline
Nar
- Ale ja chciałem tylko usiąść na górce - Powiedział zdziwiony jej reakcją.
- Skoro tak uważasz. - Wirek zniknął, a on stanął na ziemi.
- W takim razie prowadź mnie gdzie tam tylko chcesz. Mam słuchać Twoich decyzji. - Lekko się skłonił.
- Daleko to?
Offline
Misiaaa
- Na obrzeżach. Chodź. - Kiwnęła głową po czym zaczęła iść korytarzem, po chwili schodami w dół. Zeszli do klubu, gdzie dudniła muzyka, a występ swój miała właśnie Pyśka, która jak zwykle była ucharakteryzowana na niegrzeczną uczennicę. Dziewczyna zawiesiła na niej rozmarzony wzrok jakby patrzyła na piękny obraz. Po chwili ocknęła sie i ruszyła ku wyjściu, omijając również zafascynowanych ciałem dziewczyny mężczyzn.
Offline
Naruuuuś
- Tu dum dum dum dum dum dum tu dum dum dum dum dum dum dum - Powtarzał cicho w rytm muzyki.
- Wciąż uważam, że zbyt rzucam się w oczy. Jak zapuka Ci do drzwi armia pewnego króla, chcącego mnie zabrać, pamiętaj, że ostrzegałem. - Przyglądał się ludziom w sali, jednocześnie szukając potencjalnego podpalacza.
Offline
Miśkaaaaaa
Dziewczyna spojrzała na niego przez ramię po czym zmierzyła go wzrokiem.
- Gdybyś się ubrał jak człowiek i ściągnął ten turban to byś sie tak nie rzucał w oczy - powiedziała mrużąc oczy. - Najpierw pójdziemy kupić Ci jakieś ubranie. No, chowaj ise do lampy. Szybciuchno. Nikt nie zauważy w tym tłumie.
Offline
Nar
Spojrzał na nią wymownym wzrokiem.
- Jestem tak czerwony jakby mnie farbą oblali... Na pewno nikt mnie nie zauważy... Jeszcze napiszmy mi na ubraniu "Jestem ifrytem" tak aby ktoś przypadkiem nie poznał... - Pomachał lekko głową.
- Wiesz, chyba jednak najlepszym pomysłem będzie jak tu zostanę i pomedytuje. Nie będę się skarżył. Nie chce zwrócić zbytniej uwagi.
Offline
M
Dziewczyna westchnęła ciężko jakby miała do czynienia z pięcioletnim dzieckiem.
- Chowaj się do lampy! Już, ale dyskretnie! - powiedziała stanowczo. - I nie mów do mnie takim tonem! To tylko na chwilkę! Kupię Ci szatę z kapturem rzucającym cień na twarz, chustę na usta, długie spodnie i wysokie buty. A i rękawiczki.
Zeszła na bok, by ukryć się w cieniu z lampą.
- Będziesz miał odkryte tylko oczy. Pasuje? No, wskakuj.
Offline
Nar
-Ehh, jak uważasz Ario. - Nie rozumiał jej motywów. Czemu ona aż tak bardzo chciała go tam zabrać. No ale trudno. Już nie będzie się sprzeciwiał. Posłusznie schował się do lampy.
- A będę mógł coś spalić? - Spytał ironicznie znając odpowiedź. Lampa rozbłysłą niezwykle jasno a potem zgasła.
- Dobra, dobra, już siedze cicho.
Offline
Nar
Nar nie widział ognia. Jednak czuł dym i płomienie, które go pociągały. Miał ochotę wyjść i jeszcze bardziej podsycić ogień, ale nie mógł. Z jego pomocą klub spłonąłby całkowicie w kilka sekund. Żal mu było tylko jednej rzeczy. Liska, który najprawdopodobniej spłonął. Siedział, jednak cicho czekając na rozwój wydarzeń.
Offline
Miśka
Dziewczyna stanęła przed płonącym budynkiem i zaraz odruchowo zaczęła szukać bukłaka. Nic nie znalazła. Nagle ktoś złapał ją za ramiona i potrząsnął ją delikatnie. Była to jej szefowa.
- Aria! - krzyknęła. - Gdzieś Ty była!? "Succubus" stanął w płomieniach! Nikt nie wie, dlaczego!
- Nie czas szukać winnego - weszła jej niemalże w słowo białowłosa, jednak zaraz miała jednego winnego na myśli. - Trzeba uratować klub.
- Tak, tak - przytaknęła kobieta spoglądając na uciekających klientów. - Leć do...
- ...rzeki, wiem. Będę za chwilę. Załatwię to dwoma falami.
- Chwała bogini, że dała Ci takie dary! - powiedziała właścicielka z widoczną ulgą.
Michaela skinęła głową z uśmiechem po czym zaczęła się rozglądać.
- Mój koń przeżył? - spytała szybko.
- Tak, uratował się.
Wodniczka wsadziła dwa palce do ust po czym gwizdnęła przeszywając powietrze, a zaraz przy niej zjawił się jednorożec, na którego błyskawicznie wsiadła i pojechała w stronę rzeki.
Offline