Nar
- Czy ja wiem czy ładnie? - Rozejrzał się.
- Ładnie to by to wyglądało, oświetlone pożarem okolicznych domów. - Zaśmiał się nerwowo.
- Chyba nie daleko. Mówili mi tylko jak mniej więcej dostać się tam z centrum. - Przystanął na chwilę i rozejrzał sie. Męzczyzna wczoraj mówił mu tak."Najpierw pójdzie pan prosto, potem w lewo, następnie w lewo, potem prosto i w 4 zakręt w prawo... Nie, przepraszam pana, w 5 zakręt w prawo. Następnie za 3 sklepem po lewej stronie w prawo, a za zbrojownią dwa razy w lewo. Potem trzy przecznice prosto i jak zobaczy pan drogowskaz do doków to pójdzie pan w przeciwną stronę. Chwilę prosto i już. Łatwo prawda?". Nar zgubił się już mniej więcej na drugim zakręcie w prawo.
- Myślę, że tędy. - Wskazał pierwszy zakręt w lewo jaki zauważył.
- W razie czego kogoś zaraz zapytamy.
Offline
Nar
Nar szedł na oślep, licząc że trafi. W końcu na swoje szczęście zauważył kierunkowskaz do doków. Poszedł w przeciwnym kierunku i już po chwili usłyszał głośne krzyki.
- Chyba trafiliśmy, Ario. - Powiedział wskazując przed siebie.
- Pierwsza z osiemnastu rezydencji już kupiona. Przechodzimy do następnej. Teraz kolejny dom razem z otaczającymi go polami uprawnymi, na południowy wschód od miasta. Cena wywoławcza: Dwanaście tysięcy złotników, sześćset. - Krzyczał mężczyzna najprawdopodobniej kierujący licytacją.
- Reszta to już Twój biznes, Ario.
Offline
Miśka
Spojrzała w torbę po czym pisnęła cicho.
- Kurczę... może mi nie starczyć... Mógłbyś trochę pookradać ludzi? - Przeniosła wzrok na niego i uśmiechnęła sie niewinnie. - Użyj mocy, ale uważaj na siebie.
Stanęła na palcach i pocałowała go delikatnie w policzek.
- Pospiesz się, bo wykupią mi dom.
Zniknęła w tłumie.
Offline
Nar
- Eh, mogliśmy wymienić więcej. - Odczuł jak ciepło rozlewa się po jego twarzy, od miejsca w którym go ucałowała.
- Ale chyba nie mam innego wyjścia. Poza zostało jeszcze 16 innych więcej zdążę. - Położył jej dłoń na ramieniu, po czym poprawił kaptur i cofnął się, znikając w tłumie.
Chodził powoli rozglądając się i zabierajac co bogaciej wyglądające mieszki, które chował pod płaszczem. Było tam wystarczająco dużo miejsca. Zabierał je tylko od osób, które miały wiecej niż jedną sakiewkę, aby opóźnić ich zauważenie braku. Raz prawie został złapany, ale szybko włożył komuś ukradziony przedmiot do ręki, tak że ten nie zauważył. Kiedy miał około pięciu wrócił do dziewczyny.
- Coś już mam. - Stanął obok niej.
Offline
Miśka
Kolejna willa została expresowo sprzedana. Michaela uniosła brwi w lekkim przerażeniu, że nie zdąży, jeśli domy tak szybko schodzą. Po za tym na licytacji było bardzo dużo ludzi.
- Gratulujemy nowemu właścicielowi! Następna pod młot idzie ładniutka rezydencja otoczona sadem oraz małym polem na obrzeżach Korto! Cena wywoławcza... A, niech stracę! Dziewięć tysięcy!
- Dam dwadzieścia! - krzyknął ktoś z tłumu, na to reszta mruknęła cicho. Michaela spojrzała w tamtą stronę. Był to ten sam chłopak, którego ujrzała. Ten sam przystojniak chodzący po Korto. Widać bardzo mu zależało, jeśli zaraz postawił taką sumę. Dziewczyna zmarszczyła brwi po czym - nie zważając na to, że Nara nie ma, krzyknęła:
- Trzydzieści!
Chłopak zrzucił jej zdziwione spojrzenie, jednak szybko sie uśmiechnął swoim zabójczym uśmiechem.
- Proszę państwa, co ja widzę?! Białowłosa panna targuje się z paniczem Lethem! Takiej licytacji jeszcze nie było! - krzyknał prowadzący, a szatyn majestatycznie odrzucił włosy do tyłu.
Ah, czyli on jest szlachcicem torkońskim... - syknęła w duchu, a tłum zrobić coś na kształt: Uuuuu!
- Dam czterdzieści tysięcy - powiedział po chwili bogacz, a Miśka spojrzała, że Nar wrócił. Miała szansę pokonać chłopaka.
Offline
Nar
- Proszę Ario. - Włożył jej do ręki sakiewki, po czym poprawił kaptur na głowie. Miał nadzieje, ze nikt go nie zauważył. Najchętniej zdjąłby płaszcz, ale bez niego jeszcze bardziej by się wyróżniał. Wolał póki co zostać w tym.
- Więcej byłoby już trudno zdobyć. Mogli by się spostrzec, gdyby zbyt wiele pieniędzy zginęło. Tyle to w miarę ujdzie w tłumie. - Uśmiechnął się do niej, po czym spojrzał na scenę.
- Nie daj się przebić. Lepiej dać więcej i w razie czego pobiec sprzedać kryształy.
Offline
Miśka
Dziewczyna skinęła głową na to, co powiedział ifryt po czym rzuciła wyzywające spojrzenie hrabiemu. Ten uśmiechnęła się tylko do niej.
- Czterdzieści tysięcy po raz pierwszy... Kto da więcej?! - Uderzył młotkiem. - Po raz drugi... No, panowie! - Znów uderzył.
- Dam 50! - krzyknęła Miśka, a cały tłum zrobił znów swoje "Uuuuu!"
- No, proszę. Panienka nie daje za wygraną... 50 po raz pierwszy...
- 60 tysięcy! - krzyknął znów przystojny szatyn znów robiąc to z niesamowitą gracją.
Miśka szybko przeliczyła pieniądze.
- 65! - wrzasnęła, a tamten zaśmiał się i krzyknął 70.
Michaela musiała krzyknąć pas.
- Kurde... - zaklęła cicho. - Ta rezydencja wydała sie strasznie fajna...
Offline
Nar
- Niech pani bierze co się da. - Stwierdził ifryt nerwowo.
- Lepiej mieć cokolwiek, później sprzedać i wziąć coś innego, niż zostać z niczym. - Stanął wyżej rozglądając się, chcąc sprawdzić, ile ludzi jest tu obecnych.
- Potrzebujemy jakiegoś domu.
Offline
Miśka
- Tak, to prawda... - syknęła do siebie po czym ujrzała, że podszedł do niej właśnie ten szlachcic. Uniosła jedną brwi po czym spojrzała na chłopaka jak na wroga.
- Godna z panienki przeciwniczka - powiedział uśmiechając się zalotnie. - Bardzo zależało się na tej rezydencji.
- Cóż, mi też - odburknęła zimno stając przed Narem.
Chłopak wyrwał jej zaś z kieszeni dłoń, skłonił się i ją ucałował.
- Hrabia Gatrum Leth, miło mi - mruknął podnosząc zalotny wzrok znad dłoni. - A panienka to...? Nigdy panienki tutaj nie widziałem.
- Jestem... Em... Księżniczka... To jest... - Zabrała dłoń i odkaszlnęła w nią dwa razy. - Jestem hrabianka Aria Venom z Shellanovestii, paniczu. A to jest mój przyboczny, zaufany lokaj... Narihirius. - Tutaj wskazała na Nara. - Przeprowadziliśmy się tutaj... Eee... By odwiedzić rodzinę, która jak się okazała jest.... To znaczy: wyjechała. A, że nie chcę nęcić karczmarzy, bo mam dość liczną służbę postanowiłam kupić rezydencję i zatrzymać się w Torkon przez jakiś czas... Em.. Tak, tak właśnie jest.
Wypięła dumnie pierś. Hrabia zaśmiał się.
- Shellanovestia? Mam tam rodzinę. - Tutaj skłonił się ku Narowi. - Miło mi pana poznać.
Miśka w tym czasie spojrzała na licytatora. Odbywała się jakaś licytacja farmy, czy coś.
Offline
Nar
Lekko się uśmiechnął spod, kiedy usłyszał co mówiła. Miał nadzieje, że kaptur wciąż szczelnie zakrywa mu twarz. Wolałby, aby ten nie dowiedział się, że jest czerwony. Potem także ukłonił się głęboko.
- Narihirius. Witam. - Stanął prosto mniej więcej krok za Miśką. Ciekawiło go co chce ten facet, ale w związku z tym, że został przedstawiony jako sługa, wolał sie już nie odzywać. Wypadł by na nie wychowanego sługę. Wolał czekać na rozwój sytuacji, licząc, ze Aria kupi następną nieruchomość.
Offline
Miśka
- Proszę wybaczyć moją nieuprzejmość, ale... Jak liczną panienka ma służbę tutaj w Torkon? - powiedział chłopak odgarniając ręką przepiękne włosy.
- Ja? Umm... 70. Włącznie: kobiety i mężczyźni. Do tego dwójka moich służek jest w ciąży... Czemu panicz pyta?
Chłopak zaśmiał się.
- Bo jeśli panienka nie miałaby nic przeciwko... Chciałbym z uprzejmości zaproponować miejsce w mojej rezydencji na czas kupienia rezydencji przez panienkę. Służba może oczywiście odpracować pobyt, a ja chętnie przyjmę taką uroczą damę do siebie.
Miśka uniosła brwi.
- Ummm... - burknęła, jednak szybko wyprostowała się, zakręciła na palcu włosy i zachichotała. Wyszło jej rewelacyjnie, tak często udawała przecież szlachcianki. - Oh, dziękuję, hrabio. To dla mnie zaszczyt.
Chłopak wyciągnął karteczkę, nabazgrał coś na niej(krwią!) długopisem, który wyciągnął z kieszeni i wręczył Michaeli.
- To mój adres. Będę na panienkę czekał jutro. Proszę powiedzieć, że przysłał panią panicz Leth, mój odźwierny będzie wiedział o co chodzi. Cóż, to do jutra, panienko Venom - powiedział, puścił jej oczko i zniknął w tłumie. Gdy Miśka została już sama(no, z Narem i kupą ludzi) złapała ifryta za rękę i wywlokła gdzieś na bok.
- Co o tym myślisz?
Offline
Nar
Nar przysłuchiwał się całej rozmowie i zaczął wątpić w to czy to było dobrą decyzją, uznał, że jednak nie ma co z tym zrobić.
- Myślę, że będziemy strasznie odsłonięci i on może mnie rozpoznać. - Powiedział spokojnie stając blisko dziewczyny.
- Albo spróbować zabrać lampę. - Rozejrzał się i wskazał ręką przed siebie.
- Ale chyba w związku z tym nie mamy innego wyjścia. - Ruszył ciągnąc ją za rękę.
- Poza tym zawszę mogę go zabić i sfałszować akt własności.
Offline
Miśka
Miśka zaśmiała się ponuro.
- Tak, od razu go torturujmy, niech umiera w męczarniach... - mruknęła po chwili ironicznie. - Po co od razu zabijać? Mam dość śmierci...
Cmoknęła.
- Chociaż chętnie pozbawiłabym życia tego dupka, dowódcę piratów... Zwariował facet, szkoda takiego trzymać przy życiu...
Zaczęła iść.
- A tak jeśli chodzi o Gatruma, to trzeba kupić dla naszych sług ubranie. Wystarczy jakieś prześcieradłowate. Powiemy, że to nasi niewolnicy. Tylko co zrobić z Candą...? - mruknęła przeciskając się między straganami. - O, tak jest jakiś krawiec!
Offline
Nar
- Tak tylko zaproponowałem. - Powiedział lekko urażony jej(aronią ^^) ironią.
- Jak chcesz możemy go wrzucić do morza i kazać płynac do swoich... - Zastanowił się nad swymi słowami.
- Albo może lepiej nie, bo zapomniałem że ci swoi zrobili z nim to samo. - Przebijąl się między ludźmi, próbując wyjść z tego tłumu, cały czas trzymajać ją za rękę.
- Po co je ubierać? Powiemy, że wszystkie Twoje służki chodzą nago. - Zaśmiał się bez przekonania.
- Powiedz jej, że to Twoja stara przyjaciółka z dziecinnstwa, którą zgwałcili albo coś.
Offline