Miśka
Dziewczyna spoglądała na niego ledwo obudzona. Jego wieści nie były dobre, jej przypuszczenia sprawdziły się. To nie była Shellanovestia!
- Jednym słowem: mamy przesrane - mruknęła pocierając oko. - Ale chociaż mamy szanse na dom.
Po chwlili usłyszała jakieś krzyki, jakiegoś tłumu, potem brzdęk jakiś łańcuchów, klatek oraz płacz.
- Co tam sie dzieje? - mruknęła patrząc w stronę okna.
Offline
Nar
Spojrzał w stronę okna.
- Nie wiem, pani. Kiedy wchodziłem do karczmy, sprzedawcy szybko się zbierali i chowali to co mieli. Jakby przed czymś uciekali. - Wstał powoli i podszedł do okna, jednak iż widać było jego czerwoną skórą, stanął tak, aby nie był widoczny z zewnątrz.
- Prowadzą jakichś ludzi w łańcuchach po ulicy.
Offline
Miśka
Dziewczyna podniosła się jak oparzona nie zdając sobie sprawy z tego, że jest naga. Kołdra opadła jej przykrywając krocze.
- Co tam się dzieje? - powtórzyła powoli unosząc brwi. Wstała i podeszła do okna obok niego wyglądając przez nie. Zlustrowała ulicę wzrokiem na tyle, ile dawały jej uliczne latarnie. Zmarszczyła brwi po czym kiwnęła delikatnie głową.
- I wszystko jasne... - mruknęła bardziej do siebie, niż do niego nie odrywając wzroków od ludzi w łańcuchach popędzanych przez ludźmi z batami. - Targ niewolników. Torkon. Cóż, wdepnęliśmy w samo centrum tej gorszej strony Arvany.
Offline
Nar
Nar przyjrzał się i rzeczywiście zauważył męzczyzn i kobiety w łańcuchach. Cześć z nich była naga, a przechodnie łapczywie dotykali ich ciał. Część się targowała. Zobaczył też jak jedną z kobiet dostała biczem w plecy.
- Nie wygląda to dobrze. Nie powinniśmy teraz wychodzić z karczmy. - Coraz wicej ludzi przybywało na nowy rodzaj targu, jednak duża część z nich była zamaskowana.
Offline
Miśka
- Byłam tu kiedyś - mruknęła coś przygnębiona. Zmrużyła oczy. - To jedno z najgorszych miejsc. Znaczy... Najgorszych widowiskowo. Targ niewolników. Nie wszyscy lubią patrzeć na żywy towar.
Podeszła do łóżka i zaczęła sie ubierać.
- Idę na spacer. Ostrzegę przy okazji wszystkich eurumian.
Offline
Nar
- Nie idź proszę pani sama. - Powiedział z troską w głosie. - Tam może CI się coś stać. - Spojrzał na nią. - Weź mnie. - Wyjrzał za okno i zauważył jak z całej siły jeden z mężczyzn dostał w twarz.
- Chociaż lampę, tak abym w razie czego mógł Ci pomóc. - Machnął głową w kierunku torby.
- Dobrze by było, jakbyś wzięła też jeszcze kogoś na wszelki wypadek.
Offline
Miśka
- Dobrze, wezmę Ciebie. Ale lampy nie. Ktoś może mi ją ukraść w tym tłoku.
Wzięła do reki lampę po czym schowała ją w jednej z szuflad zamykanych na klucz. Po tym znów przywiązała sobie do pasa sakiewkę, do buta zaś sztylet.
- Po za tym. - Schowała kluczyk do stanika. - Lampa jest blisko. Na pewno usłyszy mój rozkaz.
Podeszła do drzwi.
- Kupię Ci niewolnicę, chcesz?
Offline
Nar
- Pani, ale nie możemy w takim razie odchodzić zbyt daleko. - Powiedział lekko spokojniejszym tonem.
- Wiem, że to ograniczenie wydaje się duże, ale mimo wszystko. - Spojrzał na szafkę.
- Poza tym rzucam się w oczy, nawet w tym stroju. Jestem dość wysoki i w ogóle. - Podszedł jednak za nią i zaczął zastanawiać się nad jej pytaniem.
- Po co mi niewolnica, pani?
Offline
Miśka
Dziewczyna złapała za klamkę po czym odwróciła się do niego i spojrzała na niego smutno.
- Nie mów już do mnie "pani", dobrze? - powiedziała patrząc mu w oczy. - To stwarza... dystans... Jeśli znów się wkurzę.. To moze wtedy. Ale jestem Twoją Michaelą, nie panią.
Otworzyła drzwi po czym wyszła narzucając kaptur na głowę.
- Wierz mi, że sie w ogóle nie rzucasz. A niewolnica... cóż. Żebyś poczuł jak to jest mieć nad kimś władzę. Zaawsze chciałeś spróbować, co? - Puściłą mu zadziorny uśmieszek.
Offline
Nar
- Tak, Miśko. - Powiedział rozpromieniony. - I mam nadzieję, że już się nie będziesz wkurzała. - Uśmiechnął się i przepuścił ją w drzwiach.
- Mam nadzieje, że masz rację i owszem nie. Poza tym czy potrzebuję takiej niewolnicy... - Zastanowił się nd tym. - Szkoda by mi jej było. - Powiedział lekko smutny. - Zawsze szkoda mi ludzi, którzy nie mogą mieć własnej woli. To smutne i bolesne. - Wyszedł za nią.
- Może wezmiemy ze sobą jeszce kogoś?
Offline
Miśka
- Jesteś 3 razy potężniejszy niż byłeś... - spojrzała na niego zmrużonymi oczyma. - Nic nam się nie stanie. Nie musisz ją ciemiężyć jak oni to robią lub Eurumianki ze swoimi mężczyznami. może ją prosić o masaż stóp... Albo o masaż pleców... O pomoc w kąpieli... - powiedziała rozmarzonym tonem. - To mi się podoba. Kupmy mi jakiegoś mężczyznę!
Klasnęła w dłonie i wyszła z karczmy.
Offline
Nar
- Taaa... - Powiedział ironicznie.
- Pomoc w kąpieli to szczególnie mnie interesuje. - Powiedział tym samym tonem, jednak się uśmiechając.
- Po co Ci niewolnik. - Stwierdził wracając do normalnego głosu.
- Masz mnie. - Spojrzał na nią. - I jeszcze siedemdziesiąt innych osób, w tym dwudziestu męzczyzn. Po co Ci płacić za niewolnika. Szkoda pieniędzy.
Offline
Miśka
Ocknęła się jakby z marzeń sennych.
- No tak - mruknęła uśmiechnięta. - Tobie sie raczej nikt do kąpieli nie przyda... Ale mi... Mówisz, że mam cały harem, co? Ale to niewolnicy eurumiańscy. Nie jestem pewna, czy nadawaliby się. A po za tym.
Wzruszyła ramionami.
- Zwróciłabym komuś wolność. Przecież nie traktowałabym go jak niewolnika. Tylko jak... Przybocznego sługę.
Zaśmiała się po czym zapukała do pokoju Candellili i Askary. Gdy królowa ją zobaczyła zaraz wciągnęła do środka zatrzaskując przed Narem drzwi.
Offline
Nar
- Uwolnić? - Zastanowił się chwilę nad tym co mówił. Mógłby zyskać kogoś kto będzie za nim chodził, ale jednocześnie robił by to raczej z wdzięczności za uwolnienie.
- To w sumie dobry po...- Nie zdążył dokończyć, gdyż Aria zniknełą za drzwiami.
- Miśka? - Zapytał zdziwiony. Nie za bardzo wiedział co może zrobić. Zapukał stanowczo w drzwi.
- Ario, a co ze mną?
Offline
Arya - trolololo!
Candellila spojrzała na Michaelę groźnie, lecz było coś w tym ze smutku i troski. Spytała, czy wszystko z nią w porządku i czym tamten mężczyzna już przestał ją niepokoić.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku, moja droga Candellilo - powiedziała białowłosa po eurumiańsku. - Niczym się nie martw. Słuchaj... Nie wychodźcie teraz z karczmy, dobrze? Ja idę na spacer, jednak wezmę kogoś ze sobą. Dbaj tu o siebie - dodała i pocałowała ją w usta. Po chwili wyszła.
- Musiałam ich ostrzec. Idziemy? Kupię Ci coś. Bądź kogoś.
Offline